„Piąta pora roku” – nadchodzi koniec świata
Utarło się przekonanie, że wszystko już było, najlepsze pomysły opisano, najciekawsze historie opowiedziano. I gdy już zaczynamy wątpić, narzekać na wtórność, pojawia się „Piąta pora roku” zadająca kłam tym zarzutom. Powieść, która jednocześnie mnie zachwyciła, zasmuciła i ukradła dwa dni z życiorysu.
Było burzliwie – nie bez powodu „Piąta pora roku” zdobyła w 2016 roku prestiżową nagrodę HUGO w kategorii najlepsza powieść. (Ciekawostka: wśród nominowanych była też „Wybrana” Naomi Novik, która w Polsce ukazała się nakładem wydawnictwa Rebis).
Piąta pora roku
Już sam tytuł intryguje. Jaka „Piąta pora roku”? Autora, N.K. Jemisin, opowiada historię Bezruchu, niebezpiecznego świata, bezustannie nękanego trzęsieniami ziemi, w którym co pewien czas dochodzi do apokalipsy. Człowiek jednak uparcie przeciwstawia się żywiołom i jakimś cudem, trwa dalej. Cywilizacja się odradza. Może nie jest już tak wspaniała jak kiedyś, ale wyposażona w tajemnicze, prastare mądrości kamieni rozwija się i przygotowuje na kolejną katastrofę, nową piątą porę roku, która nieuchronnie nadejdzie, choć nikt nie wie dokładnie kiedy.
W tym dziwnym świecie człowiek wykształcił nowy zmysł. Obok słuchu, wzroku, dotyku, smaku i węchu, niektórzy posiadają dar sejszenia. To zdolność wyczuwania ruchów tektonicznych, drżenia ziemi, przemieszczania się mas skalnych i panowania nad nimi. Potężny dar jest równocześnie przekleństwem. Obdarzone tą mocą osoby – górotwory – postrzegane są jako potwory, mogące zabić setki, tysiące ludzi w przypływie gniewu lub kaprysu. Są znienawidzone. Dla większości mieszkańców Bezruchu górotwór to nie człowiek, lecz istota, którą należy zabić, zagrożenie dla istnienia całych miast. Stąd jeśli rodzina odkryje, że dziecko sejszy, albo oddaje je na specjalne szkolenie (by było przydatnym narzędziem w walce z trzęsieniami ziemi), albo od razu je zabija (co zdarza się bardzo często, każdy chce żyć, a strach zaślepia).
Żona, córka i kochanka
W tym niebezpiecznych czasach przyszło żyć Essun, kobiecie obdarzonej/przeklętej darem górotwórstwa, która na przekór wszystkiemu postanowiła zawalczyć o szczęście. Ukryła swoją zdolność sejszenia przed mężem i wiodła spokojne życie w jego wiosce. Gdy została matką, strzegła dzieci, wyjaśniła im, że o pewnych sprawach mogą rozmawiać tylko z nią, że nikt, nawet tata nie może się dowiedzieć. Dochodzi do tragedii. Ojciec odkrywa, że młodsze dziecko, trzyletni Uche jest górotworem – zabija go, porywa starszą córkę i ucieka. Essun chce zemsty. Jest zdolna zniszczyć świat, by odzyskać córkę i zabić męża.
Poznajemy też historię Damay, dziewczynki, która jako górotwór, zostaje przez rodziców oddana na ciężkie szkolenie, by nauczyła się kontrolować swoją moc i nie stanowiła zagrożenia dla ludzi oraz losy Sjen, wyrachowanej, nieco złośliwej młodej kobiety, która wspina się po szczeblach kariery w dziwnym, paramilitarnym świecie Fulcrum.
Wszystkie trzy historie pokazują czytelnikowi różne oblicza bycia górotworem, czy też inaczej – roggą, jak wulgarnie określa się władających mocą. ziemi.
Czytać, nie czytać?
Początek lektury jest mozolny. Wejście w świat Bezruchu zajmuje trochę czasu. Trzeba przebić się przez „tektoniczny żargon” (na szczęście powieść tłumaczył Jakub Małecki, więc szybko oswajamy się z nowymi „słowotworami”) i odnaleźć się w nowej rzeczywistości zdominowanej przez destrukcyjne siły natury (te wszystkie wioski, rasy, wspólnoty i dziwny styl pisania…). Potem, po przeczytaniu kilku rozdziałów, nie wiadomo kiedy, książka wciąga na całego. Nie ma nas – czytamy!
Pomysł na kreacje uniwersum urzeka. Podejrzewamy, że ten inny świat, to nasza planeta po wielkiej katastrofie, ale czy na pewno? Tajemnicze obeliski, zjadacze kamieni, zagadki dawnych cywilizacji, zakon Stróżów, gniew Ojca Ziemi… Wszystko to fascynuje. A jednocześnie nie jest to tylko lekka rozrywka. Bywa mrocznie i przygnębiająco. Los dzieci-górotworów jest tragiczny. Uprzedmiotowione, traktowane jak narzędzia, zmuszają do refleksji o niewolnictwie, równouprawnieniu, o tym jak człowiek człowiekowi wilkiem. I w końcu to opowieść o końcu świata…
„Piąta pora roku”, pierwszy tom trylogii Pęknięta ziemia, to powieść, którą warto przeczytać z co najmniej trzech powodów: oryginalna forma, pasjonująca historia i silna bohaterka.
O formie dużo Wam nie powiem, bo zbrodnią byłoby zdradzenie pomysłu autorki. Aż korci mnie by wyjaśnić dokładniej skąd tyle zachwytów nad tą książką, że oprócz niesamowitego fabularnego pomysłu jest jeszcze dużo, dużo więcej, bo i niespodzianka z narratorem w drugiej osobie, i… ale nic, cicho sza… Idźcie po książkę! ;)
Ocena: 5/6
Tytuł: Piąta pora roku
Autor: N.K. Jemisin
Tłumaczenie: Jakub Małecki
Cykl: Pęknięta ziemia Tom. 1
Wydawnictwo Sine Qua Non
Liczba stron: 440